Bogusława Katarzyna Łagowska (ur. 22.03.1908, Jeżewo k. Laskowic Pomorskich – zm. 1994, Płociczno Tartak k/Suwałk). Była córką Władysława Łagowskiego (ur.? – zm. 1930, Skierniewice) i Marii Eleonory z d. Kisielińskiej (ur.1877 – zm. 1927, Białowieża). Miała braci: Floriana Grzegorza Łagowskiego (ur. 4.05.1909, Jeżewo k. Laskowic Pomorskich – zm. 18.02.1996, Płociczno Tartak k/Suwałk) i Tadeusza Andrzeja Łagowskiego (ur. 1911 -zm.?)
Bogusława Łagowska z matką i ojcem mieszkała najpierw pod Skierniewicami, potem w Skierniewicach. Kiedy rodzice zmarli, Bogusława przeniosła się do Warszawy i była tzw. guwernantką. Jej narzeczony zginął podczas Powstania Warszawskiego.
We wrześniu 1946 r. Pani Łagowska przybyła do wsi Stare Bolity w Gminie Miłakowo z zadaniem utworzenia tam szkoły. W kronice szkolnej pierwsza nauczycielka zawarła historię szkoły zasłyszaną z ust jednej z ostatnich rdzennych mieszkanek Starych Bolit. Według zapisanej relacji szkołę w tej miejscowości założono już w 1792 r. jako szkołę prywatną. Mieściła się ona wówczas w części budynku stanowiącej pomieszczenie gospodarcze. W kolejnych okresach szkoła rozrastała się, a w 1923r. została upaństwowiona. Niestety nic więcej nie wiadomo o przedwojennych losach wsi. Interesujące w starej kronice szkolnej są zapiski dotyczące przybyłej do wsi po wojnie ludności. Jak wyżej wspomniano, tuż po zakończeniu II wojny światowej z tych terenów wysiedlono niemal cała rdzenną ludność. Pani Bogusława Łagowska w swojej szkolnej kronice odnotowała, że mieszkańcy wsi stanowią „gromadkę z różnych dzielnic Polski”, głównie z terenów dzisiejszej Litwy i Białorusi.. W kwietniu 1947r. do wyludnionych Starych Bolit przybyli przesiedleńcy z Akcji „Wisła” – ludność głównie z województwa rzeszowskiego. Nadal jednak wiele gospodarstw pozostawało opuszczonych. W 1948 r. do wsi przybywają kolejni przesiedleńcy z województw: łódzkiego, mazowieckiego i kieleckiego.
Oto jak wspomina Panią Bogusławę była mieszkanka Jerzwałdu Grażyna Neubauer z d. Jaskulska:
Pani Bogusława Łagowska była nauczycielką języka polskiego w szkole podstawowej w Jerzwałdzie. Któż z nas, starszch nie pamięta lekcji przez nią prowadzonych. Pani Łagowska była nauczycielką bardzo wymagającą, która główny nacisk kładła na czytanie książek oraz ortografię. Zawsze powtarzała, że czytając książki nauczymy się pięknie mówić i nigdy nie będziemy się wstydzić pisząc jakiekolwiek pismo. Dzięki jej wysiłkom nauczyłam się czytać z upodobaniem książki i zostało mi to do dnia dzisiejszego. Mam sporą biblioteczkę w domu i często przeglądając mój księgozbiór przychodzi mi na myśl Pani Łagowska. Pamiętam jak z siostrą biegałyśmy do biblioteki wymieniać nowe książki a ona nas chwaliła, że lubimy czytać.
Pani Łagowska była osobą samotną i tak naprawdę nie utrzymywała bliższych kontaktów z mieszkańczmi Jerzwałdu. Jednak pewnego razu zostałyśmy z siostrą zaproszone do jej mieszkania i tam dowiedziałysmy się prawdziwej i przejmującej historii z jej życia osobistego.Kiedy siedziałyśmy przy stole, to zauważyłyśny zdjęcie młodego mężczyzny w mundurze, które stało na kredensie a obok zdjęcia stał przepiękny bukiet kwiatów. Wiedzione zwykłą ciekawością spytałyśmy, kto jest na tym zdjęciu i wtedy usłyszałyśmy taką oto historię.
Młody mężczyzna na zdjęciu to był narzeczony Pani Łagowskiej, który niestety zginął podczas wojny. Kiedy Pani Łagowska opowiadała nam o tej pięknej miłości pokazała nam pierścionek zaręczynowy, który dostała od swojego narzeczonego i który nosiła dalej tak, jak w dniu kiedy jej narzeczony włożył go jej na palec prosząc o jej rękę. Pani Łagowska pozostała wierna swojemu narzeczonemu i nigdy nie związała się z innym mężczyzną. Pamiętam jak bardzo wzruszyła się opowiadając nam swoją historię i pamiętam także jak od tego momentu zmieniło się nasze do niej podejście.
Panią Bogusławę zabrał brat jeszcze przed jej śmiercią do siebie w Płocicznie Tartak k/Suwałk. Zabrał ze sobą również wszystkie pamiątki, które po niej pozostały.
Pani Gizela Mazur z d. Herman, która była najbliższą sąsiadką Bogusławy Łagowskiej wspomina:
Ten narzeczony zginął w Powstaniu Warszawskim. Zaś Panna Bogusława już przed wojną mieszkała w Warszawie i była tzw. Guwerenantką. Do Jerzwałdu przybyła na pocz. lat 60 tych XX w. Najpierw mieszkała w pokoju wynajętym od p. Gyziejewskich, następnie u p. Paluch. Ok. roku 1966 wprowadziła się do opuszczonego mieszkania w centrum Jerzwałdu, nad sklepem GS. Mieszkanie to należało chyba do Gromadzkiej Rady Narodowej w Jerzwałdzie.
Dziwne, że nigdy nie wspomniała sąsiadom o swoich rodzicach. Jedynie brat z bratową ją odwiedzali w Jerzwałdzie ale b. rzadko. Kiedy była już poważnie chora i brat przyjechał aby ją na stałe zabrać do Suwałk, nie bardzo chciała się rozstawać z naszą wsią.
Eugeniusz Łangowski wspomina panią Bogusławę:
Pani Łagowska byla moja sąsiadką przez ponad 20 lat. I nic nie wiedziałem o tym,że jej narzeczony zginął w czasie II W .S. Mi się zawsze będzie kojarzyła z bardzo wymagającą nauczycielką. Choc orlem w nauce nie bylem to wspominam ją nawet ciepło. Takie były czasy – głęboka komuna i ludzie nie zawsze dużo mówili o sobie, tym bardziej gdy doświadczyli jakichś krzywd od reżimu stalinowskiego. Tak też mogło być z Panną Bogusławą. To są oczywiście tylko moje przypuszczenia.